Prolog.
Gdyby ktokolwiek kiedykolwiek próbował namalować alegorię rozpaczy i skrajnego załamania, z pewnością posłużył by się, jako wzorem, sytuacji rozgrywającej się właśnie w gabinecie Hokage.
— Czcigodny Hokage! — Kobieta miała mokre policzki, a rude kędziorki zwisały smętnie dookoła jej smutnej twarzy — Błagam o pomoc!
Mężczyzna mrużył oczy i pocierał brodę. W jego głosie właśnie odbywała się istna bitwa argumentów za i przeciw.
— Czy jesteś świadoma, co to oznacza dla twojego dziecka? — zapytał, wstając. Wiedział, że jego rozmówczyni pozwoliła nerwom przejąć nad sobą kontrolę i zadawanie tego typu pytań bynajmniej nie jest zbyteczne. Co więcej, może uratować sytuację — Jej wspomnienia będą zniekształcone, odbije się to na jej psychice...
— Chodzi o to, by nie wiedziała o tym, co zrobił jej ten okropny człowiek.
— O kim pani mówi? — Hokage zmrużył oczy po raz kolejny.
Kobieta zacisnęła usta.
— O ojcu Shiroi — odrzekła po chwili. — Nie chcę nawet o tym myśleć.
— Co takiego zrobił? — Mężczyzna drążył dalej. W tym momencie zdał sobie sprawę, że wprawdzie obiecał pomóc tej nieszczęsnej biedaczce, ale niestety, nie wiedział w czym.
Wskazał dłonią krzesło obite suknem. Asami westchnęła. Zapowiadało się na długą i niewesołą historię.
x
— Tatusiu, przestań już! — krzyczała mała dziewczynka ze łzami w oczach. — T-To mnie boli!
— Wybacz, kochanie, wytrzymaj jeszcze chwilę. — Mężczyzna o białych włosach zbliżał się do niej ze strzykawką w dłoni. Chwycił jej drobną rękę. Mimo jej tak młodego wieku była w bliznach. Głębokich.
— J-Ja nie chcę już być... N-Ninją... — jąkała się — J-Ja nie chcę! P-Przestań!
Próbowała się wyszarpnąć - na nic. Łzy płynęły po jej policzkach, gdy białowłosy wstrzyknął do jej otworów na chakrę nieznaną substancję.
Wydała z siebie kłośny krzyk. Wszystko ją piekło. Najmniejsza część ciała i narządów bolały ja niemiłosiernie. Nawet jej rude włosy z białym pasemkiem. Rzęsy, brwi, paznokcie. Wszystko. Ból był nie do opisania, a ona sama nie wiedziała co się do końca dzieje. Jej ciało zostało na chwilę sparaliżowane strachem jaki i bólem.
Gdy odzyskała przytomność natychmiastowo oceniła sytuację. Nadal tam była, a nad nią stał jej ojciec... Z kolejną strzykawką.
— Mamusiu! — krzyknęła na tyle głośno, żeby kobieta z góry mogła ją usłyszeć.
W jednej chwili w pomieszczeniu rozbłysło światło. Na podłodze można było dostrzec ciało dziecka, pokryte krwią i wymiocinami. Obok niej leżały różnego narzędzia przyrządy pokryte szkarłatną cieczą, świeżą jak i zaschniętą.
Mężczyzna obrócił się w stronę drzwi, w których stała jego żona. W jej oczach o odcieniu trawy były strach, przerażenie, wściekłość i smutek...
— C-Córeczko... — wyszeptała.
Dziewczynka wstała i mimo ogromnego cierpienia pobiegła w kierunku swojej mamy. W połowie drogi jej nogi zaczęły plątać się z wyczerpania.
— B-Boje się — szeptała. — T-Tatuś mnie krzywdzi...
Kobieta wzięła na ręce swoje dziecko, najcenniejszy swój skarb, i pogłaskała po główce. Dziewczynka mocno wtuliła się w swoją rodzicielkę, brudząc przy tym jej ubranie.
— Co jej zrobiłeś?! — wrzasnęła przez zęby.
Mężczyzna westchnął. Nie tak to wszystko miało się skończyć.
— Robię z niej największą broń. — Tłumaczył. — Substancja wchodząca w skład jej chakry zasklepia jej rany w bardzo krótkim czasie, o ile dojdzie do zranienia, ponieważ jej skóra jest jak pancerz. A co najważniejsze... Wszczepiłem w nią kekkei genkai, różnych klanów, w tym Sharingana.
— Ma już Satogana!* Ile tego można mieć, człowieku?!
x
Blondyn uważnie i z wielką ciekawością słuchał opowiadania Asami.
— Błagam... Zmień jej wspomnienia, niech nie pamięta... — Głos załamał jej się.
Minato zmarszczył brwi, po czym wstał z krzesła.
— Wezwę odpowiednią osobę do tego. Pochodzi z Otogakure, z klanu Yamakazi... Na pewno ją znasz, byłyście przyjaciółkami, czyż nie?
— Yamakazi Memori — wyszeptała.
— Za pomocą swojego Yamigana** z pewnością usunie i zmieni jej wspomnienia...
*kilka lat później*
Białowłosy mężczyzna usiadł na przeciwko Hokage. Poprawił poduszkę za swoimi plecami i rozsiadł się wygodnie.
— Jak sobie radzisz? — zapytał Minato, spoglądając na swojego byłego mistrza zza sterty papierów do wypełnienia.
— Dziewczęta mają fajne biodra — stwierdził.— Ale... Jest wśród nich jest taka jedna, która... Hmmm... Shuriken odbił się od jej ciała.
— Odbił się? — blondyn uniósł jedną brew. — Hatake Shiroi, zgadza się?
— Tak, to ona.
Minato odłożył pióro i odsunął od siebie dokumenty, po czym wyprostował się.
— Miałem ci niedługo o tym powiedzieć — rzekł, na co Jiraiya zmarszczył czoło i uważnie wpatrywał się w najważniejszego shinobi w Wiosce Liścia.
— O czym powiedzieć?
— Ojciec dziewczyny, gdy ta miała trzy latka, przeprowadzał na niej eksperymenty.
— Eksperymenty? To legalne?
— Zależy w jakiej sytuacji. — Zrobił przerwę, by do filiżanki nalać świeżo zaparzoną herbatę. — Zdobył dla niej różne Kekkei Genkai, w tym Sharingana. Reszty nie chce zdradzić. Cały czas próbujemy się dowiedzieć co dziewczyna ma w sobie, ale nam się nie udaje. — Umoczył warki w napoju.
— Sharingan? Jeśli go wszczepił... Powinien być widoczny, jak u Kakashi'ego. A jej skóra?
— To jest kolejna rzecz, którą znamy. Działa jak pancerz. Na shirukena działa tak jak sam widziałeś, lecz gdy użyje się kunaia lub katany na jej ciele powstanie małe draśnięcie, które szybko się zasklepia. Na prawej ręce ma blizny po nieudanych próbach zaaplikowania substancji.
Mężczyzna kiwnął głową na znak, że rozumie. Chwile milczał, by jeszcze raz wszystko przeanalizować.
— Jeśli uruchomi Sharingana lub cokolwiek innego?
— Może być po wszystkich. Jej siła jest niewyobrażalna...
Komentarze
Prześlij komentarz